Archiwum grudzień 2005, strona 1


gru 15 2005 NIE MA MNIE DLA NIKOGO OPRÓCZ CZARODZIEJKI...
Komentarze: 3

Taki opis miał cieszyć... Myślałam, że bedzie cieszył, a jednak boli. Nie dlatego, że to nie ja jestem czarodziejką, ale że nie mogę mu napisać, że trzymam kciuki, że sie cieszę, że jednak sie udało, że wierzyłam. A najgorsze jest to, że Rodzice się pytają. Bo wiedzą, że coś się stało. Że te butelki po piwie, grzańcu i flaszka po wódce, pudełka po pizzy, to nie świętownie dostania się do Firmy, tylko topienie robala. Że stało się coś złego, bo STAŁO SIĘ!!! Tylko ja nie chcę im nic mówić. Niech Michał im sam powie. Ja powiem całej reszcie, bo każda następna taka rozmowa pomaga. Powiem każdemu kto go znał osobiście i z moich opowieści. Mam nadzieję, że jutro odbęda się następne takie rozmowy. Może juz mniej spontaniczne i na trzeźwo...

Choć taki spontan i picie od 9:45 do 23 z hakiem na przemian z jedzieniem wszystkiego co upolować na mieście można lub co do domu dowieść mogą było miłe. I świadomość, że jest się młodym i nadal tak można. I że są ludzie którzy tak z Toba zrobią z miłą chęcią...

nermal : :
gru 14 2005 ad MB, Estera (Esterką od dziś zwaną),...
Komentarze: 3

Cały ten blog w perspektywie tego, co się dziś stało stracił na sensie i znaczeniu. Wątpię, żebym miała wystarczająco dużo siły i samozaparcia, by wiernie opisać cały bieg wydarzeń, bo i tak trudno to pewnie będzie oddać słowami. Trudno nawet pewnie będzie podzielić się tym wszystkim nawet osobiście z M!llą, Monique i Chandlerem, co uczynię na pewno, bo po pierwsze na pewno się martwicie, a po drugie trochę jestem Wam to winna. Choć nie wiem na ile to wyjaśni sytuację.

Sytuację,  w której niby wyszła na jaw cała prawda, a tak naprawdę nic nie jest pewne. Muszę wierzyć, że znam prawdę, choć w obliczu tego, co usłyszałam, wcale nie jest łatwo. Najważniejsze, że ją znam. Szkoda, że tak późno, bo życie wielu osób mogłoby wyglądac teraz zupełnie inaczej. A już na pewno moje...

Po tak enigmatycznym wstepie nastapi zakończenie, bo chwilowo nie moge nic dodać, ale powiem tylko, że kiedy nastaje taki moment z zyciu człowieka, że absolutnie musi sie spotkać z kimś bliskim i przychylnym i zaczyna dzwonić do przyjaciół i albo ktoś jest u swojej dziewczyny w innym mieście, albo pił i nie może prowadzić, albo do kogoś nie mozna o takiej porze zwyczajnie zadzwonić i w końcu głos w słuchawce mówi "Gdzie mam być? BĘDĘ!!!" to robi sie tak cudownie miło, że wszystkie problemy przestają byc problemami... Bo miało się tych kilka numerów, które można było wykonać, no i był tez ten który powiedział "BĘDĘ"...

Dziękuję tym którzy zwyczajnie nie mieli możliwości powiedzieć, będę, tym której takiej możliwości nie dałam, bo nie doszłam do nich w książce i temu który "BĘDĘ" powiedział. Fajnie, że Was wszystkich mam.

nermal : :
gru 12 2005 who's that guy (177)
Komentarze: 4

Czy zadzwonię? A powinam? Wolałabym, żeby on zadzwonił, ale chyba czasy się zmieniły, i nie ma już "dziewczynie nie wypada". Napisanie smsa, będzie katorgą, bo jak w tych kilkunastu słowach napisać, coś na tyle błyskotliwego, żeby był jakikolwiek ciąg dalszy? Nie umiem się zachować w takiej sytuacji, bo jeszcze nigdy nie poznałam w miescie kogoś na tyle interesującego, żebym nie skasowała rano otrzymanego telefonu. Chyba udam się na korepetycje do Mony.

nermal : :
gru 09 2005 wielki kam bek (176)
Komentarze: 2

Przerwa w nadawianiu spowodowana była kłopotami technicznymi, czytaj admin mi net odłączył, bo zagrożeniem dla reszty sieci byłam. To ciekawe jakim zagrożeniem są Ci co na strony z gołymi dupami wchodzą, warezami i innymi przybytkami nie do konca legalnego pobierania. Do Wawy wyprowadzam się na krótko (oby!) już na początku stycznia. W związku z tym zamierzam odnowić kontakty licealne. Jakoś dziwnie mi z tym.

Jutro sesja starcie pierwsze. Grupa kontratakuje, choć wynajęli dla nas pół ZiMu, więc bedzie zapewniona wybitna samodzielność zdających. Ale to nic. Bardziej mnie przeraża wieczór, bo startuję w zawodach w ratownictwie i to bynajmniej nie w roli maskotki drużyny, do czego zdecydowanie bardziej bym sie nadawała. Wiem, że na każdych zawodach ktoś musi byc ostatni, ale dlaczego akurat muszę to być ja?

A z braku innych intensywnych doznań cielesnych (przynajmniej oficjalnie) upajam się czekoladą wszelkiej maści i grefpfrutami. Owoc doskonały mogłoby sie zdawać, ale zamin się człowiek dostanie do ziarenek... Niby całe to babranie ma dużo z erotyzmu, wszystko pachnie, i w ogóle, ale zdecydowanie preferuję sytuację, gdy jestem karmiona... nalepiej w wannie pełnej piany, albo łóżku. Że też te czasy jakoś bezpowrotnie minęły...

Cytat na deser:
"Tam gdzie rządzą moje żądze, tam niestety ja nie rządzę."

Jan Izydor Sztaudynger (nie wiem czy z tych Szatudyngerów, ale oni chyba wszystcy są "z tych")

Ano niestety...

nermal : :