Archiwum czerwiec 2004


cze 25 2004 troll (34)
Komentarze: 4

Nie potrafię czytać o przekłutym pępku, sexcesach, zrzuconych kilogramach i palarni na wydziale ludzi, których znałam, jak byli dziećmi. Niech znajomi z wczesnej młodości pozostaną młodzi!!! I tak niektórzy nigdy nie będą w moich oczach kobietą, ale małą, bełkoczącą nieco otyłą dziewczynką. Choć kobietą już dawno są i to całkiem konkretną...

nermal : :
cze 25 2004 rajmund zareczony (33)
Komentarze: 1

Zauważyliście, że jeśli nie ma się już o czym mówić, to mówi się o pogodzie? A ja z niektórymi ludźmi z grupy coraz częściej zaczynam rozmawiać o pogodzie. Hmmm, pora zmienić towarzystwo?? Od października specjalności, więc pewne zmiany zajdą, skład zmontowaliśmy chyba konkretny.

Dobrze, że z M!lla i Moną nie muszę gadać o pogodzie. Spotkanie przy browarze (choć nie dla wszystkich, co M!lla?) odbyło się w nader optymistycznie nastawiającej do wakacji atmosferze.

W-wa, a konkretnie Marki-koszmarki odwiedzone. Już po raz ostatni w tym roku. Nowych twarzy trochę, same baby. Starzy znajomi nic się nie zmieniają. Rajmund się zaręczył, buahhhaaa. Zamówiliśmy w Zielonce 15 pizz. Przywiźli na 2 raty (13+2 ^%$!%) po godzinie, ale wynegocjowaliśmy 150 zeta rabatu, hehe. Negocjował gościu od kontaktów zewnętrznych. Aiesec uczy praktycznych umiejętności.

Aaaa, no i oczywiście Rajmund kolekcjonuje smycze. Przy wejściu do metra gościu sprzedawał za 10, Rajmund kupił za 8. Szkoda, że browara nam też nie stragował. Więcej tam nie jadę, chyba, że stan konta zaczne mieć warszawski, wrrr.

nermal : :
cze 22 2004 American dream (32)
Komentarze: 0

Sesja sesja i po sesji... Wyniki next week, więc wiadomość o ewentualnej porażce zastanie mnie nad morzem. Tokarskiego rozpykałam jak trzeba. Jak będą sprawdzać młodzi to może nawet maxa dostane, gorzej jak wodzu z konferencji wróci. Wtedy poprawność prac będzie pojęciem wysoce względnym...

Nie mniej jednak mam już wakacje. Szkoła jest tematem tabu. Nawet na grupowe picie na działkę do Bogny nie jadę. Muszę od nich odpocząć wreszcie...

Chłopaki lecą jutro do Stanów zarabiać zielone (Marcjan, uważaj na siebie! musze miec z kim grać w kosza). Maciek wraca, Gadomski zostaje na stałe już chyba, nawet Ewka jedzie bekon do Anglii pakować. Epidemia jakaś czy co? Ja wbrew wszelkim zapowiedziom synoptyków jadę do wiecznego Doran City i zamierzam wrócic opalona na heban. A banknotami z Jagiełłą, Kazikiem czy Mieszkiem nie pogardzę. Byle została zachowana przewaga tych pierwszych...

nermal : :
cze 21 2004 siedem... (31)
Komentarze: 4

Wyje agregator prądotwórczy na całe podwórko. W mieszkaniu na dole otwarte okna, zainstalowane halogeny, jak przy kręceniu filmu. Robią zdjęcia, mierzą, dyskutują. Kręcą się chłopcy z wydziału zabójstw chyba, ubrani na czarno, kamienne twarze, paru przystojniaków. Trochę po cywilnemu, nawet babki są. Palą mnóstwo papierosów. Przez okno widać ciało grubasa, tylko w skarpetkach i gaciach, leży na środku pokoju.
Scena z "Siedem"? Być może, ale dlaczego taki scenariusz napisało życie i akcja się działa na przeciwko moich okien? Wiem, że w co drugich wiadomościach się słyszy o takich rzeczach, ale niech się dzieją bramę dalej, albo najlepiej w innym mieście.
Troche pękam, bo do końca nie wiem, co tam sie stało, ale wiem, że śmierć z przyczyn naturalnych obywa się bez takiego echa. Brrr... 
Mało porównywalne wydarzenia, ale na egzamie z AIO dostałam "ptaszka" za ściaganie (kurwa wszystcy ściągali, ale sami nas prowokowali, bo połowa pytań była taka sama w obu grupach tylko w innej kolejności) i gościu zaprosił mnie na wrzesień. Obawiam sie, że nie żartował. Niby co za różnica, bo z Tokarskim jutro tez pewnie nie wygram...

nermal : :
cze 20 2004 pod byle pretekstem... (30)
Komentarze: 0

Wyśpię się chyba na emeryturze. Globusa mam strasznego, światłowstręt i nadwrażliwość na dźwięki. Drażnią mnie odgłosy uderzeń w klawiature. Agghhhh...

Tak bylo jeszcze kilka godzin temu. Teraz kac jest w pełni zaleczony. Tramwajada 2004. Moniq by powiedziała, że sekta wyszła w miasto. Ogólnie widok był imponujący. Impreza w wynajętym różowym tramwaju jeżdżącym w nocy po całym mieście, muza, browar i alkohole wszelkich kolorów i maści bez ograniczeń, bigosik, ogóreczki, chlebek ze smalcem, plus praktykanci z całego świata też wszelkich kolorów i maści. Takie coś rzadko się zdarza w naszym szarym mieście. Jak co roku delektowałam się wytrzeszcem przypadkowych przechodniów, którzy próbowali wsiąść do naszego tramwaju. Jak to ludzi łatwo wprawić w konsternację... Nie zabrakło oczywiscie rytualnego zbiorowego sikania na krańcówkach (btw, w Łodzi się tak mówi na pętlę; co więcej sieciówek też nie mamy, u nas to się nazywa migawka).

Zważyliśmy się wszyscy przeokrutnie, nawet Boro... (kurde, czy ja w co drugiej notce nie pisze o piciu? na alkoholiczkę wyjdę jeszcze. Przecież moje życie nie sprowadza się tylko do picia! A może jednak...).

Co by zanudzic wszystkich już dokumentnie, po raz enty wrócę do tematu pana M. Nie wiem, co mną kierowało, ale zadzwoniłam, pod byle pretekstem. Mało to było strategiczne, bo właśnie nawet tego pretekstu nie miałam. Natrafiłam za to na ścianę obojętności. Tiaaa... Zachowuję się jak desperatka...

Acha, czerwone halówki zrobiły spodziewane wrażenie na otoczeniu. Robię się próżna...

nermal : :