Najnowsze wpisy, strona 7


cze 14 2005 Jak cie złapią za rękę powiedz, że to...
Komentarze: 5

Poniedziałkowe zaliczenie u Wiechy odbyło się. Nikt nikogo za rękę nie złapał, a niektórzy to nawet nie załapali, że były takie same pytania w 3 grupach, tylko inna kolejność. Że test wyboru wielokrotnego był, to wielkrotnie wybierałam losowo. Wyniki w samolocie, więc podanie o przedłużenie sesji piszę tak na wszelki, żeby mnie zaocznie nie skreślili, bo tak im się czasem zdarza losowo ku przestrodze.

Wtorek zakręcony na maxa. Finanse napisałam w 10 minut. Nie żebym tak obryta była, ale po pierwsze nie miałam więcej do napisania, po drugie w pokoju było gorąco, no i babka jest tak zakręcona, że i tak drugą kartkę pewnie by zgubiła. Florka i Majstra zaliczyłam (11. i 52. lokata). Pan starszy a'la Hausner dał mi z egzaminu 4,5. Gdybym się tego spodziewała, to bym mu oddała ten przetłumaczony artykuł, co ocenę o pół podwyższa, no i bym na Badaniach tak łatwo nie złożyła broni. Czy stypa była z zasięgu ręki okaże się jutro. Według prognoz sredniorocznych egzaminu nie bedzie, ale ja zastosowałam niezawodna metodę prognozowania, czyli Mona rzuciła monetą i wyszło że będzie. Poranek pokaże.

A że nie samą uczelnią człowiek żyje, wystawiłam wczoraj mojego przyjaciela na nie lada katusze, czyli wyciągnęłam go z domu na 5 minut do sklepu. Dobrze, że to nie był sklep z ciuchami, tylko polowaniena okulary, ale i tak na 5 miutach sie nie skończyło, no i nie jeden optyk został odwiedzony. Dobrze, że on mieszka w okularowym zagłębiu.

Udało nam się:
- nie pokłocić
- nie nawrzeszczeć na żadnego sprzedawcę, nawet w tym salonie, w którym nikt się nami nie zainteresował
- zjeść pysznego Magnuma, który ostatecznie niepysznym sie okazał (seria limitowana, jak widać objawia się tym, że zadowolenie z jej jedzenia jest skutecznie limitowane przez nikomu niepotrzebne czekoladowe wstawki. Od zawsze wiedziałam, że Bambino rulezz).
- znaleźć drugą po Wystawie Haftu Krzyżykowego atrakcję miasta Łodzi (jak będe miła dla Chandlera, to może fota bedzie)
- ustalić, że nie da się dla mnie kupić okularów, które tańczą, śpiewają, dobrze wygladają i wódka w nich dobrze wchodzi.

Niemniej nednak dwa ostatnie dni zaliczam do udanych, szczególnie że dziś stałam się jednak szczęśliwą posiadaczką nie tylko okularów, które mają oprawki w jedynej słusznej ratowniczej barwie, ale również gogli, czyli tego samego w wersji zimowej. A soczewki też mam takie co tańczą, śpiewają, gotuja, zamiatają, wycinają brzydkich ludzi z pola widzenia i filmy na nich mozna oglądać.

nermal : :
cze 13 2005 "Powietrze pachnie jak malinowa Mamba (150)...
Komentarze: 9

Nikt nie przeklina, nikt nie mówi karamba (...)"

W takim właśnie a nie innym klimacie sielanki upływał mi weekend. Piątkowe grupowe bye-bye party i sytuacja się powtarza, się powtarza, się powtarza, się powtarza. Jaka, to nieważne, choć nietrudno sie domyslić, ważne że chodzi o to, żeby było miło. A mój wyjazd nieco komplikuje, a może właśnie wyjaśnia pewne kwestie, albo chociaż odsuwa je na plan dalszy.

Walizka zakupiona, czyli jeden spędzacz snu z powiek z głowy. Agata się do niej mieści cała. Gdyby ważyła 32 kilo, choć pewnie nie waży dużo więcej, to bym ją wzięła zamiast ciuchów i byśmy zaoszczędziły na bilecie. Do tego wyuzdane jak na mnie bikini. Nawet góra ma opcję push-up'a z czego już od czasów zamieszkłej podstawówki, nigdy nie musiałam korzystać, ale może pora zacząć...

Sobota grillowa, ale nie byłabym sobą, gdybym nie odwaliła czegoś. Jako że dzień bez przygody to dzień stracony, to postanowiłam nie czytać maila od M.N. z instrukcją, gdzie w Aleksandrowie mam wysiąść i rozładować sobie po drodze komórkę radiem. Polecam. Pradziwa szkoła przetrwania, szczególnie jak się napotyka panie w Żabce, od których kupuje za ostanie pieniądze kartę tepsy tylko po to, żeby okazało się że w promieniu pokonowalnym pieszo są same budki Dialogu na monety o czym one oczywiście nie wiedzą. Używanie uroku osobistego i zagadywanie pani w cukierni, żeby dała mi jednak zadzwonić do ojca, który ma ustalic znajdując w moim bałaganie kalendarz sprzed roku 3 cyfry telefonu M.N. których akurat nie pamietam.

Ale ostatecznie mogłam sie nacieszyć niekończącym się mięskiem (na grillu niestety tylko), mogłam z dumą rozdawać przepisy na moje sosy, który znikały szybciej niż kiedykolwiek i ogólnie rozkoszować się ostatnimi chwilami w kraju piwem i niekolorową wódka płynacym...

A w mojej lodówce zamieszkała noga. Świńska noga. Wielka i pyszna, ale stosunkowo wolę, jak jedzenie nie przyponina łudząco swoja forma czasów, kiedy jeszcze mogło samo biegać.

PS. O Du the Dudek miało być, ale Chandler i tak na pewno już napisał dowcipniej, więc idźcie do niego

.
nermal : :
cze 09 2005 wyleciałam... czy to znaczy że umiem latać?...
Komentarze: 9

Z egzaminu wyszłam pierwsza, co prawda pod przymusem. Czy jest mi wstyd? Chyba powinno. Z jakiejkolwiek cywilizowanej uczelni bym już wyleciała z wielkim hukiem, ale z polskiej mnie nie wyrzucą, bo sami widzą bezsens tego co się tam dzieje i co i w jaki sposób trzeba zdawać. Wylecieli wszyscy co do tej pory umieli ściągnąć w praktycznie każdych warunkach, nawet "inglisz_boj", więc sprawiedliwości stało się za dość. Zawitam u tej pani we wtorek, celem odpowiedzi ustnej, w zupełnie zmienionym image, co by mnie nie słuchała mając z góry ustalone zdanie na mój temat. Przecież i tak to umiem... i wszyscy to umieli, ale był strach, że ktoś wyjmie te kilometrowe sciągi i napisze żywcem słowo w słowo i będzie miał lepiej, więc wszyscy je wyjęli... Ale jesteśmy beznadziejni... I tacy już pozostaniemy. Nie mam złudzeń.  

A jutro co? Jutro to samo... Też będę ściągać tylko, że od kogoś, bo ściąg to się raczej nie da zrobić bo i jak? Mam nadzieję że to całe "dajnamik modeling" i "forekasting end simulejszyn in inglisz" nie będzie przyczyną, że jednak będę musiała udowadniać tezę, że warunek jest dla ludzi, albo że wydanie dwóch kafli za powrórkę lekką ręką nie jest dla mnie problemem.

Acha, a mój pierwszy raz był na środowisku z 3 klasie podstawówki, jak szłam na poprawę kartkówki ze środowiska, co jedynkę dostałam. No bo te zboża ozime i jare naprawdę były trudne do nauczenia... 

nermal : :
cze 08 2005 jedyny słuszny łańcuszek (148)
Komentarze: 7

Jeśli bym miała napisac prawdziwą notkę, bo byłby to jeden wielki wybuch agresji. Przeciez sie tak zdenerwowałam dziś, że aż się popłakałam z tej złości. Nieważne. A jak ktos chce mi kupić żel do kąpieli, to poproszę czekoladowy. Wybróbowałam wczoraj i miałam ochote się zjeść (i byc zjedzona może nawet też).

A zatem notka właściwa: 

1. Złap najbliższą książkę.
2. Otwórz ją na 123 stronie.
3. Znajdź piąte zdanie.
4. Obublikuj je na swoim blogu razem z tą instrukcją.
5. Nie szukaj najfajniejszej książki jaką można znaleźć. Użyj tej, która faktycznie leży najbliżej Ciebie.

"Obojętność jeśli istniała, była tylko pozą"

nermal : :
cze 06 2005 Nunc est bibendum... (147)
Komentarze: 9

... co w wolnym tłumaczeniu oznacza "teraz pijmy". To była zdecydowanie impreza jakiej nie przeżył nikt... Wszystko zaczęło się u mnie wielce kulturalnie przy wódce i chipsach. Męska część mogłaby mieć jakieś zastrzeżenia co do doboru tematyki, ale mam nadzieję, że gadki o rowkach, nowych technologiach przy produkcji aplikatorów i samonośnych pończochach, rekompensowałam dotrzymywaniem tempa w piciu.

Potem szybki teleport na żenująco badziewne juwenalia Wyższej Szkoły Huje_mujE. Niestety nie przywdziałam koszulki z napisem "Ja tu nie studiuję", bo do ostatniej chwili liczyłam, że moja noga wcale tam nie postanie. Straciłam jedyny porywający moment wieczoru w postaci lejących się po mordach wyrostków w duchu sportu a jakże, a może i nawet w imię jakiś wyższych filozofii MUAY THAI [młaj taj], czy innego HWARANGDO.

Potem jedna i druga zmiana lokalizacji, by wylądowac na jedzeniu w powiększonym ku mojej uciesze Kebabie. Zachciało mi się sesji zdjęciowej z toalecie. Rano seria z lustrem, która wydawała mi się wielce artystyczna nocą jakoś dzwinie straciła jakikolwiek sens. Oczywiscie zdjęcia z rekwizytem też musiały być, więc fotografowałam się z papierosem, który w wyniku nieobchodzenia się z takim przedmiotem na codzień ani od święta upadł mi kilkakrotnie. Nawet udało mi sie nikogo nie podpalić. Kaśka wielkodusznie w geście solidarności z pracownikami niższego szczebla w gastronomii postanowiła dać 30% napiwek.

Droga powrotnia to teatr jednego aktora, bo chyba ja miałam największa głupawkę i plakat w wystawie był dla mnie wymarzonym obiektem do zrobienia sobie foty. Jestem dumna z sesji z krzakiem (wbrew pozorom nie rzygałam w żaden z nich, tylko to był taki zamysł artystyczny).

W domu zaczęły się schody. Komputer obsłużyłam bez problemu, ale spakowanie się do łóżka bez opakowania przerosło mnie i z pomocą przyszła dopiero nad ranem mama, która o dziwo z ojcem wróciła bardzo kulturalnie z pikniku farmaceutów.

Alternatywna relacja na stronie Monique. Szkoda, że jeszcze Kaśka nie pisze bloga, wtedy jest szansa, że powstałby pełen obraz tamtego pamiętnego wieczoru. Acha, w domu skręciłam jeszcze kostkę, bo moja podłoga nie chciała współpracować.

nermal : :