Najnowsze wpisy, strona 2


gru 09 2005 wielki kam bek (176)
Komentarze: 2

Przerwa w nadawianiu spowodowana była kłopotami technicznymi, czytaj admin mi net odłączył, bo zagrożeniem dla reszty sieci byłam. To ciekawe jakim zagrożeniem są Ci co na strony z gołymi dupami wchodzą, warezami i innymi przybytkami nie do konca legalnego pobierania. Do Wawy wyprowadzam się na krótko (oby!) już na początku stycznia. W związku z tym zamierzam odnowić kontakty licealne. Jakoś dziwnie mi z tym.

Jutro sesja starcie pierwsze. Grupa kontratakuje, choć wynajęli dla nas pół ZiMu, więc bedzie zapewniona wybitna samodzielność zdających. Ale to nic. Bardziej mnie przeraża wieczór, bo startuję w zawodach w ratownictwie i to bynajmniej nie w roli maskotki drużyny, do czego zdecydowanie bardziej bym sie nadawała. Wiem, że na każdych zawodach ktoś musi byc ostatni, ale dlaczego akurat muszę to być ja?

A z braku innych intensywnych doznań cielesnych (przynajmniej oficjalnie) upajam się czekoladą wszelkiej maści i grefpfrutami. Owoc doskonały mogłoby sie zdawać, ale zamin się człowiek dostanie do ziarenek... Niby całe to babranie ma dużo z erotyzmu, wszystko pachnie, i w ogóle, ale zdecydowanie preferuję sytuację, gdy jestem karmiona... nalepiej w wannie pełnej piany, albo łóżku. Że też te czasy jakoś bezpowrotnie minęły...

Cytat na deser:
"Tam gdzie rządzą moje żądze, tam niestety ja nie rządzę."

Jan Izydor Sztaudynger (nie wiem czy z tych Szatudyngerów, ale oni chyba wszystcy są "z tych")

Ano niestety...

nermal : :
lis 27 2005 Kraina NigdyNigdy (175)
Komentarze: 4

Jeszcze nigdy nie miałam zakwasów w okolicach łokci. Jeszcze nigdy nie miałam takich zakwasów, które łudzaco przypominają chorobę stawów, naderwanie ścięgien lub inne zwyrodnienie.

Jeszcze nigdy nie widziałam kupy pod prysznicem w miejscu, do którego żeby wejśc, trzeba wykupić kartę członkowską. Pod żadnym innym prysznicem zresztą też nie widziałam. Prawidziwej kupy, znaczy wyniku defekacji.

Jeszcze nigdy... Aż do tego tygodnia...

nermal : :
lis 22 2005 młodszy brat (174)
Komentarze: 1

Zawsze chciałam mieć starszego brata, ale dziś to by sie przydał młodszy, najlepiej w wileku wczesnego gimnazjum, lub późnej podstawówki. Z braku zaawansowanych pakietów obliczeniowych pod ręką byłam zmuszona do rozwiązania układu dwóch równań z dwiema niewiadomymi na papierze. Jeny... a ile sie nakreśliłam przy tym.

Jeszcze teraz rozwiązać wszytskie równania w życiu i jest szansa, że wyjdę na prostą. Nie wiem czemu, ale cos mówio mi, że jutro albo coś sie wydarzy, albo bynajmniej od jutra wszytko będzie jasne. Dziwne, bo ja nie miewam przeczuć.

Warszawa sie nie odezwała, a w tym przypadku brak wiadomości jest wiadomością dobrą, bo najpierw informuja pokonanych. Jak jutro posłaniec nie przyniesie złych wieści idę do dziekanatu z podaniem o wolne i niemanie sesji zimowej.

nermal : :
lis 21 2005 ach ten tom (173)
Komentarze: 0

Z opisów na gg ludzi z mojej listy:
"Nie marnuj czasu dla kogoś, kto nie ma go dla ciebie."
Jakież to proste, prawda Panie Tomku? Strzelam pierwszego i ostatecznego focha. Bo tak. Bo mam takie prawo. Każdy ma prawo strzelić od czasu do czasu focha. Nawet jeśli nadaliśmy mi wspólnie, może trochę na wyrost biorąc pod uwagę zaledwie dwa sexy, status kochanki. Bez patrzenia wstecz, bez planowania przyszłości, takie sobie urządzaliśmy czasem wypady na basen, za miasto, na kawkę, na głaskanie kota, na winko...

Ale ja tak bardzo bym znowu chciała tej całej szopki związanej z niebyciem jakże modnym obecnie singlem. Zreszta winka akurat mam się z kim napić, nawet jesli to będzie doroczna degustacja bo_żo_le_no_wo, które powinno sie chyba nazywać bożo_BLE_nowo. Sikacz sikaczem, ale tego wieczora ważniejszy był film. "Piano Bar". Toż to rewelacja pod każdym względem, nawet mimo tego, że czuliśmy się trochę jak w starym kinie, bo na moment (kluczowy nota bene) zgasło wszystko. I padło też coś co spodobało by się panu, na którego się obraziłam: "Nie żeń się nigdy z kochanką. Małżeństwo zabija miłość."

Bo fajnym czwartku nastał niemniej fajny piątek w niezawodnym gronie. Piwo się lało, update plot wykonany. Nawet mogłam byc naoczym świadkiem szcześcia w monogamii (trudne słowo). Chyba trzeba dodać M&P do jakiejś czerwnej czy czarnej księgi gatunków zagrożonych wymarciem.

Potem płynne przejscie do soboty, trochę pracy od rana, którą obecnie traktuję jako rozrywkę, bo jak sie niedługo może okazać bezpowrotnie nie będę sobie mogła pozwolic na luksus leniwego posędziowania. Potem niekończace się orgazmy kulinarne, leniwa niedziela pod znakiem oczekiwania na ostatnie stracie, czyli... poniedziałek a'la witaj stolico po raz enty. Znowu było miło, tym razem bardziej męcząco, paskudny lunch, potem jeszcze bardziej męczaco i stresująco (a jednak im sie udało) i czekamy na wyrok. Jak sie uda... fajnie... Jak się nie uda... jeszcze fajniej, bo pojadę na narty zimą. To się nazywa miec priorytety. Nie ma co!

nermal : :
lis 14 2005 stanowczo za długa notka nawet na to, żeby...
Komentarze: 4

"W życiu są tylko 3 zabawne rzeczy: forsa, sex i władza."
Źródło: nie_wiadomo_gdzie zasłyszane

Jeszcze rok temu byłabym wielce daleka od takich poglądów, ale to było rok temu. Powinnam się wstydzić? Być może, ale chwilowo nie zamierzam. I właściwie mogłabym tu skończyć notkę, bo to jedyne co ciekawego miałam do powiedzenia, ale kilka osób od paru dni domaga się njusów, więc jedziem dalej. Tym razem polecim nie chronologicznie, a tematycznie.

Od zeszłego poniedziałku pchnęłam moją rekrutację o kilka ładnych króków na przód. Zdałam angielski, jak się dziś okazało równie śpiewająco co testy. Rozmowa z panią potworem z HR też poszła nadzwyczaj gładko i nawet mnie nie pożarła żywcem, wynik też pozytywny, więc mogło by się wydawać, że powinnam byc cała happy, ale los nigdy nie jest tak łaskawy. Wyniknęły pewne okoliczności, nawet nie zwiąne z tym że się nie nadaję czy coś i musiałam zmienić dział. Kasa też dziwnym trafem stopniała, ale grzeszyłabym narzekając. Trzy miechy płatnych (dodam, że nienajgorzej) praktyk, potem pół roku na ostatnie studenckie wybryki lub rozeznanie się w rynku (stawiam na wybryki... świadoma być nie muszę), co by od września świadomie i w pełni sił wrócić jako pracownik mega kolosa, o którego ludzie się zabijają (jakby było o co). Gdyby mi jeszcze jednak dali urlop na narty między Świętami a Nowym Rokiem, to bym wyszła z pocałowaniem ręki, ale co zrobić że w Polsce śnieg pada kiedy mój zakichany dział ma najwięcej pracy. A swoją drogą dlaczego zawsze udaje nam się coś, na czym wcale aż tak bardzo nam nie zależy od samego początku... Jeszcze tylko 8 godzin zbiorowego zmóżdżania się w poniedziałek i można powiedzieć, że osiagnełam pierwszy zawodowy sukces. Bo jakoś po dzisiejszym wydaje mi się, nie wiem czy słusznie, że to już bedzie formalność. Czas pokaże...

W szkole bywam gościem, głównie w związku z powyższym, do tego grupa jakoś straciła to co w niej było najlepsze. Dobrze, że mam Piotra na specjalnościowych, bo już w ogóle chodzenie tam straciłoby jakikolwiek sens i resztki przyjemności. Ogólnie powinnam sie zacząć martwic jak to zrobić, żeby przez te moją karierę nie wylecieć, ale skoro potrafią skreślić mimo wszystkich wpisów w terminie, to chyba nie jest to mój najwieszy powód do zmartwień.

Martwię się za to niezachecającą do randek rozbieranych moją fizycznością. Znalazłam sobie co prawda wreszcie fajny klub co by pospalać to i owo, ale na razie efektów nie ma, poza relaksem i znajomością z panami wyłudzaczami parkingowymi vel "ja popilnuję jak pani trochę podratuje".  W sumie mojego 14 latka nikt nie ruszy, ale szkoda by mi było orginalnych kołpaków, bo to akurat chyba najładniejszy element samochodu, poza breloczkiem do kluczy i oczywiście kierowcą.

Sercowo tez jest constans czyli odwalam co jakiś czas cos niegroźnego, jak na mnie to by mozna powiedzieć wręcz niewinnego. Miotam się nieco, czyli nic nowego. I chyba wyleczyłam sie z MB. No czas najwyższy chyba...

Ze spraw różnych pokłóciłam się na śmierć z przyjacielem (a raczej po prostu zupełnie nieswiadomie uradziłam męska dumę), ale już następnego dnia bawiliśmy sie jak dzieci na łyżwach, a potem dał mi wygrac w bilard, bo nie sadze że bym była w stanie sama go ograć, nawet że stół jest w jakims dziwnym młodziezowym wymiarze, i wziął mnie na piwko czyli chyba nie jest tak źle.

A teraz się przyznam.... na brak newsów o mnie narzekała tylko jedna osoba, a tak naprawde te notkę sponsorowała moja niechęć do zrobieia projektu na jutro. Bywajcie...

nermal : :