Komentarze: 2
"Błogosławieni Ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa"
/ Julian Tuwim /
...sami więc rozumiecie, że pomilczę do odwołania
"Błogosławieni Ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa"
/ Julian Tuwim /
...sami więc rozumiecie, że pomilczę do odwołania
Miało mnie pokarać i mnie pokarało... Lato w pełni, a ja chora. Do nowo nabytej alegrii doszło grypo-podobne-nie-wiadomo-co. W związku z tym o imprezie nie ma mowy, no i o nauce tym bardziej (to mnie akurat jakoś nie martwi). Znowu moja grupa powie, że się alienuję (i bedą mieli rację). Mam plan się wypisać od tych dwulicowych kujonów i karierowiczów do III. Tylko wtedy, to nie wiem, kto kogo będzie bardziej sprowadzał na złą drogę, ja ich czy oni mnie.
Dzwonił dziś pan "kiedyś_mój_mąż", czyli M. Kurwa, jak już zaczynam się oswajać z myślą, że to se ne wrati, to on sie pojawia i znowu burzy wszystko w mojej głowie. Nauczyłam się, że jak się jest z facetem, to potem kobieta albo kocha albo nienawidzi, trzeciej możliwości brak.
Dlatego kochanie, skoro nie mogę Ciebie kochać, a nie chcę nienawidzieć, to może powiesz mi co mam zrobić?!?!?!
Chopakom z Marek gorąco przy dupie się zrobiło, bo nie ma kto raportu z Pracodawcy dla PwC zrobić i uknuli sobie sprytny plan, że mnie w to wrobią. Nie powiem, taki wpis w życiorysie, to niezły kąsek i nawet się zgodziłam. Ale nic z tego. Alergia nie wykańcza, AIO przede mną, że o ekonometrii, ekonomii i numerkach nie wspomnę. Dzwonię do nich jutro i walę jakąś grubą ściemę. Ostatnio, jak skłamałam, to nie wyszło z tego nic dobrego, a już na pewno nie dla mnie, ale kto powiedział, że sytuacja lubi się powtarzać, sie powtarzać...
Z picia dziś nic nie wyszło, ale przecież jutro też jest dzień...
"(...) Dorosłe osoby są bardzo dziwne - powtarzał sobie w duchu Mały Książę przez całą drogę. (...)" - *)
No przecież nie mogłoby być tak pięknie, jak się zapowiadało. Latex nam nie zaliczył sprawozdania, mamy zrobić więcej przykładow i dokładniejsze wyświetlanie... Ale chociaż zastopował nam liczenie punktów ujemnych. AIO muszą pisac wszyscy, co oznacza, że jednak muszę się dowiedzieć o co chodzi w tym przedmiocie. Wcale by mi nie było przykro, gdybym zakończyła swoje życie taka nieuświadomniona. Nie czułabym się przez to gorsza...
"(...) Jeżeli powiecie dorosłym: "Dowodem istnienia Małego Księcia jest to, że był śliczny, że smiał się i że chciał mieć baranka, a jeżeli chce się mieć baranka, to dowód, że się istnieje" - wówczas wzruszą ramionami i potraktują was jak dzieci. Lecz jeżeli im powiecie, że przybył z planety B-612, uwierzą i nie będą zadawać niemądrych pytań. Oni są właśnie tacy. Nie można od nich za dużo wymagać. Dzieci muszą być bardzo pobłażliwe w stosunku do dorosłych. (...)"
Dlatego ze spokojem przyjmę ich dzisiejsze występki...
Lenistwo wielkie jak Afryka....ambicja wielka, jak Azja. Ale z geografii wiadomo, że Azja jest większa niż Afryka na szczęście. Przeczytałam to gdzieś, ale pasuje do mnie jak ulał.
Sesja w toku, co oznacza niekończące się okazje do picia... Jakoś jak człowiek zacznie w Juwenalia, to przestac nie może. Moja asertywność jest w tej kwestii w sferze zaniku, ale nie planuję pracować nad tym. Za to planuję znieczulić się skutecznie z Majką (kope lat, co?), działeczkę u Roga, wizytę u Grubej w Laufferze (taki fryzjer), która po zamknięciu zakładu skończy się na winie... Gruba to jedna z niewielu przyjaciółek M., której nie przeleciał.
Rodzice mają dni dobroci dla zwierząt, bo się ciągle ze mną integrują. Rozstanie z M. dobrze chyba zrobiło stosunkom w moim domu, bo przynajmniej raz dziennie widzę każdego z nich. Wczoraj basen z Tatą (myślałam, że to w ramach Dnia Dziecka, BTW nawet prezent dostałam) dziś zakupy a Mamą. Co prawda polowanie mało udane dla mnie, bo tylko Mama zdołała dołożyć co nieco do PKB od strony wydatków. Ja mimo przypływu gotówki (fiskus mi oddał wreszcie), wróciłam z obtartą pięta tylko. Rodzice chyba uświadomili sobie, że lada dzień zniknę im z pola widzenia znowu na kwartał... No i chyba się martwią o mnie tak ogólnie... Kurde, a doceniam to dopiero, jak M. nie ma...
I jeszcze jedno... Nie lubie Justy. Nie bo nie...