pitu pitu...
Komentarze: 19
Lenistwo wielkie jak Afryka....ambicja wielka, jak Azja. Ale z geografii wiadomo, że Azja jest większa niż Afryka na szczęście. Przeczytałam to gdzieś, ale pasuje do mnie jak ulał.
Sesja w toku, co oznacza niekończące się okazje do picia... Jakoś jak człowiek zacznie w Juwenalia, to przestac nie może. Moja asertywność jest w tej kwestii w sferze zaniku, ale nie planuję pracować nad tym. Za to planuję znieczulić się skutecznie z Majką (kope lat, co?), działeczkę u Roga, wizytę u Grubej w Laufferze (taki fryzjer), która po zamknięciu zakładu skończy się na winie... Gruba to jedna z niewielu przyjaciółek M., której nie przeleciał.
Rodzice mają dni dobroci dla zwierząt, bo się ciągle ze mną integrują. Rozstanie z M. dobrze chyba zrobiło stosunkom w moim domu, bo przynajmniej raz dziennie widzę każdego z nich. Wczoraj basen z Tatą (myślałam, że to w ramach Dnia Dziecka, BTW nawet prezent dostałam) dziś zakupy a Mamą. Co prawda polowanie mało udane dla mnie, bo tylko Mama zdołała dołożyć co nieco do PKB od strony wydatków. Ja mimo przypływu gotówki (fiskus mi oddał wreszcie), wróciłam z obtartą pięta tylko. Rodzice chyba uświadomili sobie, że lada dzień zniknę im z pola widzenia znowu na kwartał... No i chyba się martwią o mnie tak ogólnie... Kurde, a doceniam to dopiero, jak M. nie ma...
I jeszcze jedno... Nie lubie Justy. Nie bo nie...
Dodaj komentarz