Komentarze: 6
Jak się do ciepłej kaszy doda świeżego szczypiorku, to on świetnie pachnie i jest jeszcze bardziej zielony niż jest w rzeczywistości. Ot takie refleksje miałam dziś po powrocie z zajęć, na które ostatecznie nie poszłam. Ale nie codzień w naszym barze pojawia się niejaki Adrian, który zaczyna stawiać i przestać nie chce. A że w życiu jak w piłce nożnej niewykorzystane okazje lubią się mścić piliśmy, ile lali, znaczy ja uciekłam, jak zaczęłam być obiektem westchnień pijanego bardziej niż nasza piątka razem wzięta Adriana, którego mam nadzieję widzieliśmy pierwszy i ostatni raz.
Zapał do zdania finansów publicznych w zerówce minął tak szybko jak się pojawił, zresztą w ramach buntu, że pogoda jest wyjątkowo niemajowa nic nie bedę robić. Tak będę siedzieć...
Acha i nie cierpie jak ktoś do mnie mówi "Aniu", szczególnie jak robi to w co drugim zdaniu. Co ja jestem jakiś przecinek, czy coś?