Komentarze: 5
Intensywne życie uszami mi wyszło, bo jakieś choróbsko mnie rozkłada. Wszyscy wokół chorzy, więc i na mnie przyszła pora. Nic tego nie zapowiadło, ale wczorajszy nocny maraton filmowy u Ariego postawił kropkę nad "i". Za dużo ludzi chorych na za dużo różnych rzeczy, za mały pokój, za mało snu. A swoją drogą to takich statystyk jeszcze nigdy nie miałam. 6 dni - 6 filmów, w tym 3 w kinie. Może wreszcie książkę jakąś przeczytam. Wszyscy w koło "Kod Leonarda" czytają, bo warto. To chyba jedna z niewielu sytuacji w życiu, gdzie pójdę za głosem tłumu. A potem wezmę się za Lema. Na nowo :)
Projekt American Dream w coraz bardziej zaawansowanej fazie. Jestem już po pisemnym wyznaniu, że nie gwałciłam, dzieci nie mam i że moja dieta zdecydownie nie ogranicza się do warzyw. Pora pieniądze zacząć płacić...
A za K. strasznie tęsknię. Za szybko się przyziązuję do ludzi...