Archiwum styczeń 2005, strona 1


sty 17 2005 życie życie jest nowelą... (105)
Komentarze: 3

... a raczej telenowelą brazylijsko-meksykańsko-włoską. I jakbym miała wszystko opisać, co się działo przez ostani tydzień, bo książka by z tego wyszła. Skupię się na losowo wybranych szczegółach, o których nie trzeba dużo pisać.

American dream w fazie wstępnej realizacji. Ekipa równie godna co na Sylwestra.

MB i K. spotkali się na lodowisku i zostali sobie przedstawieni (czyżby moje opisy na gg mnie zdradziły). MB i K. chcą lecieć ze mną do Stanów.

Postanowienie "styczeń w trzeźwości" przerosło mnie.

Kasa, która się w magiczny sposób pojawiła w moim protfelu równie magicznie i szybko z niego odeszła nakręcać PKB.

A banki danych być może napisały się same na mojej kartce, ale nie wiem tego dokładnie, bo wyszłam po 10 minutach. Kolejny raz okazało się, że zerówki nie zostały stworzone dla mnie.

Odkrycie muzyczne... http://zeus.polsl.gliwice.pl/~rado1orb/1.mp3
Odkrycie kulinarne... czosnek i rodzynki w jednej sałatce (by Danieleq)

nermal : :
sty 12 2005 na fali (104)
Komentarze: 5

To był naprawdę dobry dzień. O świcie porwał mnie z domu K. (a tak chciałam iść na wykład, jasne...), tusz do drukarki kupiłam taniej niż tanio, zadzwonił MB i wreszcie wywołało to uśmiech na mojej twarzy, a nie irytację, w jajku trafiły mi się 2 żółtka, w portfelu znalazłam zakamuflowaną stówę, na specjalności dowiadziałam się, że wpis dostanie każdy kto przyszedł na egzamin, a o wynikach porozmawiamy poważnie po sesji i PMarc okazał się naprawdę fajnym kumplem.

A jest dopiero po czwartej :D

PS
Nadal uważam, że banki danych napiszą się same.

nermal : :
sty 11 2005 geografia (na)turyzmu (103)
Komentarze: 1

Donoszę, że żyję. W międzyczasie odbył się balet na Lumumbumbum i ukraińskie święta. Było miło, ale bez ekscesów. Obserwowałam związek wizualnie ładny i potencjalnego męża Mony (znaczy jak oboje nie znajdą, to pewnie i tak wreszcie zmądrzeją i wezmą ślub). Odbyłam tą niby poważną rozmowę z K. o nas, z której, jak się można było spodziewać, nic poważnego nie wyniknęło. Za to wynikneło pare wielce spontanicznych i zupełnie przypadkowych spotkań. Jasne...

Zdałam rachunkowość na zaszczytne 36 punktów co plasuje mnie po raz pierwszy chyba w "top liście" na roku. Projekt z banków danych na 5 ocieniono, co pewnie będzie pierwszą i ostatnią piątką w tej sesji w indeksie. Ale jakby na to nie patrzeć, pierwsza z 11 luk w indeksie zapełniona ocena pozytywną. Sesję zamierzam skończyć prawie przed sesją, bo 26.01 i jest projekt, co by na narty grupowo znów ruszyć. Po głowie nam chodzi zagramanica, ale chyba funduszy zabraknie. Kosarzyskom niczego nie brakowało i ja bym tam wróciła choćby dziś. Szczególnie, że mam jeszcze pół karnetu na wyciąg, hehe.

Dziś ekonometrię stosowaną mieliśmy przyjemność zdawać. Pisało mi sie nieźle, trochę rzeźby i jakoś 6 zadań z 7 wymodziłam. Jak się okazało, że w co drugim był kruczek, to już nie było nam tak bardzo do śmiechu i obawiam się, że upragnionych 11 punktów mogę nie uzbierać. A że egzamin zakończył się o 13.00 to była najlepsza pora by się udać na z góry ustalone pozycje. Siedem godzin z przerwą na pizzę... Lekko nie było, ale nikt nie obiecywał łatwego życia na tych studiach. Kontuzja palca też miała miejsce, bo rozgrywki w trambambulę były zacięte, a jak wiadomo piłkarzyki to sport bardzo kontakowy. Dodatkowo mały spór honorowy się odbył na tematy geograficzne. Arbitrem byłam nawet, ale wstyd się przyznać czego ów spór dotyczył.

Plany na przyszłość klarują się standardowo jak na tę porę roku. Sesja jest jak sjesta prawie z nazwy (niestety tylko), więc w czwartek i piątek pijemy na umór. Nowe twarze mile widziane. Kto ma znać, namiary zna.

Z K. nadal żyjemy chwilami ukradzionymi tylko dla siebie. Jak Mona mówi z chemią się nie wygra, więc się nie opieram, tylko dzielnie trwam na placu boju. A że bedzie kiedyś z tego afera, to i tak każdy wie. Ale jeszcze nie jutro. Jutro to ja idę w jacuzzi z chłopakami posiedzieć. Ot takie priorytety na dzien dzisiejszy mam. A banki danych w czwartek napiszą się same.  

nermal : :
sty 07 2005 strzelą focha jak nic (102)
Komentarze: 4

Powiedzmy sobie szczerze. Mogłam wymyślić grubą ściemę z cyklu ciocia z Sieradza przyjechała, gorączka malajska mnie dopadła, albo inne nagłe kolokwium w piątek. Powiedziałam prawdę (i tak nie umiem kłamać... za bardzo), co oznacza, że świat stanął na głowie, bo babskie tour_the_bar w niebylejakim gronie zamieniłam na może_K_też_przyjdzie. O tempora o mores!!! Z zewnątrz nawet mogłoby wygladać, że zakochałam się po uszy.

nermal : :
sty 06 2005 "Carpe diem, quam minimum credula postero"...
Komentarze: 3

Własnego szcześcia nie można zbudować na cudzym nieszczęściu. To prawda. A czy mozna się cieszyć chwilą bez względu na okoliczności towarzyszące?? Żeby potem nie żałować czegoś, czego się nie zrobiło, tylko tego co się zrobiło. Ryzykując wiele, mogę stracić jeszcze więcej, ale ile zyskać?? Różowe okulary zachwiały proporcje i myślę, że wiele, ale czy to oby na pewno to prawda... Pakuję się w kłopoty, ale wypiję potem to piwo co nawarzę. Za stara jestem, żeby się zasłaniać nie wiem czym.

Wspólny poranek był cudowny. Oby tak dalej. Nie wiedziałąm, że "Biblio" otwieraja o 10.00 rano. Padło co prawda tak niechciane "Co będzie dalej?". Zgodnie pozostawiliśmy to bez odpowiedzi, ustalając, że dalej to będzie piątek, przepleciony niestety czwartkiem.

Jako zaczęłam cytatem, to i skończę...

"Quid sit futurum cras, fuge quaerere"
Quintus Horatius Flaccus, 65 - 8 p.n.e

nermal : :