Archiwum 16 czerwca 2004


cze 16 2004 młody bóg (27)
Komentarze: 3

Przymusowa i nagła wycieczka do stolicy odbyła się bezboleśnie. Przeraża mnie jedno (oprócz tego, że pewnie będę musiała pojechac tam też w piątek) - jest wysoce prawdopodobne, że będę tam pracować. Przejście przez ulicę na jednych światłach graniczy z cudem. Chyba, że sie biegnie. Truskawki średnio 1,5 zeta droższe, 3 razy mniejsze i brzydsze. Żeby zmienić lokal trzeba wezwać taksówkę, bo wszędzie jest za daleko (jak to dobrze że Piotrkowska jest tak blisko). Nikt nie wie, jak gdzieś dojechać, bo wszyscy są spoza W-wy.

Dostrzegłam też pozytywy. Bilet całodobowy tylko 3,60. Mają dużego Alpinusa (kupiłam sobie granatową kurtkę na podmiankę za spaloną przez M. beżową - ciekawe czy mama się zorientuje?). W metrze jest klima i uroki lata w mieście w postaci smrodu spod pachy grubego pana w szelkach są mniej dokuczliwe. No i w Kevisporcie pracuje boski apollo. Ciekawe czy mają w katalogu wysyłkowym opcję dostarczania sprzętu przez wybranego sprzedawcę... prosto do łożka razem ze sprzedawcą.

Final countdown: 9

nermal : :
cze 16 2004 globus nadchodzi (26)
Komentarze: 2

Wyszłam cało z paszczy lwa, czyli zdałam ekonometrie!!! Plan minimum zrealizowany - nie podzielę losu starszych kolegów i warunku brać nie będę musiała. To już pewne. A teraz ani AIO ani ekonomia mi nie straszne...

Wieczorne picie przełożyliśmy na "od zaraz", więc doprowiadziłam się do stanu nieważkości za dnia. Co dwa browary wracaliśmy na wydział po jakieś wpisy dla Roga... Do czterech odwaga mi rosła i coraz durniejsze pomysły przychodziły mi do głowy. Całe szczeście wyrzucili nas z naszych schodków pod pałacykiem koło wydziału... (Teren prywatny. Ciekawe od kiedy?) i przenieśliśmy imprezę do parku. Zalegliśmy i kreatywność została wyparta przez niechęć do jakiegokolwiek poruszania się.

Kulturalnie skonsultowaliśmy nasze plany z policją (woleliśmy się im sami zameldować zanim nas spiszą). Przystali na picie w butelkach owiniętych kartkami z nielegalnie skserowanej książki Panicza Aleksandra Profesora Wielkiego. Gdy osiągnęłam już stan upodlenia, spotkały mnie wszystkie te osoby, co mnie spotkać nie powinny. Brakowało tylko jeszcze Gadomskiej z psem.

Oczywiście chwile błogostanu popsuł znowu M. Jak już mnie zawiezie nad morze (nie to żebym chciała go wykorzystać - sam zaproponował), chyba powiem mu, że już pora, żeby przestał mi zatruwać życie. "Zostańmy przyjaciółmi" it doesn't work any more...

Na osłodę dostałam sms'a z netu znad morza chyba, tylko nie wiem od kogo: "Kilka dni, czas nie krotki nie pilismy razem wodki, wez butelke no i w droge, bo doczekac sie nie moge, a ze czekam tu z przymusu przywiez krate spirytusu." Podejrzewam Kaszkieta, hehe. Jeszcze 10 dni chłopaki...

Globus mnie dopadł straszny, czyli po polsku boli mnie głowa. Na dodatek coraz dotkliwiej odczuwam brak sexu. Zdecydowanie...

nermal : :