Archiwum 13 czerwca 2005


cze 13 2005 "Powietrze pachnie jak malinowa Mamba (150)...
Komentarze: 9

Nikt nie przeklina, nikt nie mówi karamba (...)"

W takim właśnie a nie innym klimacie sielanki upływał mi weekend. Piątkowe grupowe bye-bye party i sytuacja się powtarza, się powtarza, się powtarza, się powtarza. Jaka, to nieważne, choć nietrudno sie domyslić, ważne że chodzi o to, żeby było miło. A mój wyjazd nieco komplikuje, a może właśnie wyjaśnia pewne kwestie, albo chociaż odsuwa je na plan dalszy.

Walizka zakupiona, czyli jeden spędzacz snu z powiek z głowy. Agata się do niej mieści cała. Gdyby ważyła 32 kilo, choć pewnie nie waży dużo więcej, to bym ją wzięła zamiast ciuchów i byśmy zaoszczędziły na bilecie. Do tego wyuzdane jak na mnie bikini. Nawet góra ma opcję push-up'a z czego już od czasów zamieszkłej podstawówki, nigdy nie musiałam korzystać, ale może pora zacząć...

Sobota grillowa, ale nie byłabym sobą, gdybym nie odwaliła czegoś. Jako że dzień bez przygody to dzień stracony, to postanowiłam nie czytać maila od M.N. z instrukcją, gdzie w Aleksandrowie mam wysiąść i rozładować sobie po drodze komórkę radiem. Polecam. Pradziwa szkoła przetrwania, szczególnie jak się napotyka panie w Żabce, od których kupuje za ostanie pieniądze kartę tepsy tylko po to, żeby okazało się że w promieniu pokonowalnym pieszo są same budki Dialogu na monety o czym one oczywiście nie wiedzą. Używanie uroku osobistego i zagadywanie pani w cukierni, żeby dała mi jednak zadzwonić do ojca, który ma ustalic znajdując w moim bałaganie kalendarz sprzed roku 3 cyfry telefonu M.N. których akurat nie pamietam.

Ale ostatecznie mogłam sie nacieszyć niekończącym się mięskiem (na grillu niestety tylko), mogłam z dumą rozdawać przepisy na moje sosy, który znikały szybciej niż kiedykolwiek i ogólnie rozkoszować się ostatnimi chwilami w kraju piwem i niekolorową wódka płynacym...

A w mojej lodówce zamieszkała noga. Świńska noga. Wielka i pyszna, ale stosunkowo wolę, jak jedzenie nie przyponina łudząco swoja forma czasów, kiedy jeszcze mogło samo biegać.

PS. O Du the Dudek miało być, ale Chandler i tak na pewno już napisał dowcipniej, więc idźcie do niego

.
nermal : :