Archiwum 20 listopada 2004


lis 20 2004 przykładna sędzina (77)
Komentarze: 3

Niewrócenie do domu na noc z czwartku na piątek nie informując o tym nikogo nie poprawiło i tak napiętych stosunków w domu, ale potrzebowałam tych paru chwil zapomnienia. Również dosłownie, bo film mi się nieco urwał... Mam nadzieję, że to było dopiero po tym jak z domu wyszedł trener. Były trener i do tego w zasadzie nie mój. Przeszliśmy wreszcie na ty, ale czy on to pamięta?? Rano dostałam zawału serca, jak na zegarku zobaczyłam 9.50. Całe szczęście to był zegar który oprócz tego, że ładnie wygląda żadnych innych funkcji nie ma. Dotarłam na basen taksówką, nanosząc po drodze poprawki w listy startowe zawodników, więc nawet nie zauważyłam, że jest totalna zima. Dopiero jak wysiadłam, śnieg do kolan mnie nieco zaskoczył. Zawody poszły nadzwyczaj sprawnie. Sprawnie nie zachowywał się za to mój styrany nocą egzamin.

Na leczenie wybrałam wyprawę do Mony do krainy wiecznej zimy. Podróż trwała nieco ponad godzinę, wliczając w to wywrotkę na oczach setki studentów czekających na "12", która nie przejeżdżała ponad 40 minut i chwilowy postój w szczerym polu, w całkowitych ciemnościach. Jakby tam ten cholerny tramwaj się tam rozkraczył na dobre, to nie ręczę za siebie. Browarów nie potłukłam, za to biodro i owszem. Wielkiego siniaka nie mam, więc nie mogę liczyc na niczyją litość, ale boli okropnie. Kaca zaleczyły ostatecznie miłe słowa Rodziców Mony i fakt, że nadal potrafię doprowadzić do śmiechu absolutnie każdego i pyszny śledzik.

Poranna koszykówka jako całokształt pozytywna, moja gra niekoniecznie. Spotkanie z Maćkiem pod prysznicem trochę zamotało mi w głowie. Nasze samochodowe gadki po parodniowej przerwie nabierają na pikanterii. Nadal zgodnie uważamy, że nic z tego nie będzie. Akurat...

Wybywam zaraz z M&M na małe tour_the_bar. Bywajcie.

nermal : :