sty 11 2005

geografia (na)turyzmu (103)


Komentarze: 1

Donoszę, że żyję. W międzyczasie odbył się balet na Lumumbumbum i ukraińskie święta. Było miło, ale bez ekscesów. Obserwowałam związek wizualnie ładny i potencjalnego męża Mony (znaczy jak oboje nie znajdą, to pewnie i tak wreszcie zmądrzeją i wezmą ślub). Odbyłam tą niby poważną rozmowę z K. o nas, z której, jak się można było spodziewać, nic poważnego nie wyniknęło. Za to wynikneło pare wielce spontanicznych i zupełnie przypadkowych spotkań. Jasne...

Zdałam rachunkowość na zaszczytne 36 punktów co plasuje mnie po raz pierwszy chyba w "top liście" na roku. Projekt z banków danych na 5 ocieniono, co pewnie będzie pierwszą i ostatnią piątką w tej sesji w indeksie. Ale jakby na to nie patrzeć, pierwsza z 11 luk w indeksie zapełniona ocena pozytywną. Sesję zamierzam skończyć prawie przed sesją, bo 26.01 i jest projekt, co by na narty grupowo znów ruszyć. Po głowie nam chodzi zagramanica, ale chyba funduszy zabraknie. Kosarzyskom niczego nie brakowało i ja bym tam wróciła choćby dziś. Szczególnie, że mam jeszcze pół karnetu na wyciąg, hehe.

Dziś ekonometrię stosowaną mieliśmy przyjemność zdawać. Pisało mi sie nieźle, trochę rzeźby i jakoś 6 zadań z 7 wymodziłam. Jak się okazało, że w co drugim był kruczek, to już nie było nam tak bardzo do śmiechu i obawiam się, że upragnionych 11 punktów mogę nie uzbierać. A że egzamin zakończył się o 13.00 to była najlepsza pora by się udać na z góry ustalone pozycje. Siedem godzin z przerwą na pizzę... Lekko nie było, ale nikt nie obiecywał łatwego życia na tych studiach. Kontuzja palca też miała miejsce, bo rozgrywki w trambambulę były zacięte, a jak wiadomo piłkarzyki to sport bardzo kontakowy. Dodatkowo mały spór honorowy się odbył na tematy geograficzne. Arbitrem byłam nawet, ale wstyd się przyznać czego ów spór dotyczył.

Plany na przyszłość klarują się standardowo jak na tę porę roku. Sesja jest jak sjesta prawie z nazwy (niestety tylko), więc w czwartek i piątek pijemy na umór. Nowe twarze mile widziane. Kto ma znać, namiary zna.

Z K. nadal żyjemy chwilami ukradzionymi tylko dla siebie. Jak Mona mówi z chemią się nie wygra, więc się nie opieram, tylko dzielnie trwam na placu boju. A że bedzie kiedyś z tego afera, to i tak każdy wie. Ale jeszcze nie jutro. Jutro to ja idę w jacuzzi z chłopakami posiedzieć. Ot takie priorytety na dzien dzisiejszy mam. A banki danych w czwartek napiszą się same.  

nermal : :
11 stycznia 2005, 22:51
dzis siedzialam w jacuzzi, dopoki mi przedszkolaki tam nie wskoczyly

Dodaj komentarz