gru 20 2004

Elvis żyje (94)


Komentarze: 2

Kostkę w sobotę skręciłam. W miarę niegroźnie, obrzęk mam mały. Tzn mały, jak na moje od kilku lat kwalifikujace się na stół operecyjny stawy skokowe. Czy każdy kto uprawiał kiedyś sport bardziej niż rekreacyjnie, żeby nie powiedzieć wyczynowo zmaga się potem z takimi pamiątkami??

Stało się to przy niewyspaniu po piątkowym pijaństwie. Mój ojciec zawsze w takich sytuacjach widzi prosty związek przyczynowo-skutkowy, ja nadal uważam, że to przypadek, że absolutnie każda moja kontuzja zdarza się przy nie do końca zregenerownym organiźmie. Zresztą jak ma być zregenerwoany jak piję właściwie codziennie. Piwo w każdy dzień, kiedy jestem na uczelni, a mocniej od czwartku do niedzieli. Czy jestem z tego dumna? Nie ma z czego. Czy zaczyna mnie to martwić? Chyba powinno. Na razie martwi mnie to, że picie powoduje szybki odpływ gotówki.

Najboleśniej to odczułam w sobotę, a raczej w niedzielę jak zobaczyłam ile kasy mi zostało. Wzięłam zdecydowanie za dużo kasy i z Dżastą zrobiłyśmy sobie ostry karnawał. Z małymi przerwami muza genialna, szczególnie prawie półgodzinna solówka DJ'a. DJ'a który sam w sobie dupkiem jest i chamem okropnym, ale przyznac mu muszę, że tak jak wtedy to nie odpłynęłam chyba jeszcze nigdy. Balowałyśmy prawie do samego zamknięcia, co generalnie zdarza się tylko w DoranCity, a tu sporadycznie bardzo.

I był tez sobowtór Elvisa. Autentycznie.

PS Nauczyłam się, że korzystanie z KFD nie boli, że jak coś się wydarzyło niefajnego Tobie na kompie, to prawdopodobieństwo, że ktoś inny też to miał jest wysokie i że jest ktoś kto umie to naprawić i co najważniejsze odpisze też nienajgorsze. Szczególnie jak sie napisze posta zgodnie z instrukcją. Polecam.

nermal : :
21 grudnia 2004, 11:54
piękny ten koment. o wargach małych i dużych! dzięki!
20 grudnia 2004, 11:59
Pewnie, że żyje. Nawet wiem gdzie. W jednej wsi pod Kielcami. Ukrywa się wśród rolników. Razem z Hitlerem. Wszyscy wiedzą.

Dodaj komentarz