gru 16 2004

syf i klątwa (93)


Komentarze: 2

Spodnie kupione, narty zresztą też. Śniegu nie ma. Jak nie będzie do Sylwestra to i tak całą winę zrzucę na o_t_e, bo pewnie zaklęła coś tam na górze za te mandarynki ;-). A narty mam od kumpla za flaszkę. Mam nadzieję, że choć w minimalnym stopniu nadają się do jakiejkolwiek jazdy.

 

Filharmonia ruszyła, nic nie odpadło, ani się nie potłukło. Strasznie jestem ciekawa nowej sali, bo ponoć akustyka jedna z lepszych w Europie. Dobra, to opinie internautów, więc trudno stwierdzić, czy w ogóle tam byli. Jeśli wygraliście ostatnio bilet do filharmonii, albo ktoś Was takowym na siłę uszczęśliwił, to ja chętnie mogę pełnić rolę wybawcy.

 

A propos wygrywania, to mam dobrą passę ostatnio. Po wygranej koszulce (tam gdzie wysłałam 10 maili, a co 10 wygrywał) były bilety na JazzJuniors, na które nie pojechałam, bo dosyć późno się zorientowałam, że to w Krakowie, a nie w Wawie. A przy okazji mój poprzedni ex tam się produkował, więc, żeby nie było, że się zadaję z byle kim. No a teraz wygrałam, buahaaa „Dziennik Bridget Jones 2”. Konkurs był na fajną notkę, więc wkleiłam im pierwszy lepszy (jak widać lepszy) fragment bloga i proszę...

 

Dobra passa do wygrywania zastopowała dobrą passę filmów. „Po drugiej stronie łóżka” to kicz jakich mało... Nawet za 5 złotych nie polecam. Nie to żebym się źle bawiła, bo zaśmiewałam się do łez, ale równie dobrze można by się było rozpłakać.

 

Z domowego podwórka, format stał się koniecznością, bo pewne syfy są jednak nie do wyrzucenia moimi domowymi sposobami. Tylko jakoś nie widzi mi się za to zabierać. Nie to żebym nie umiała, ale może jacyś chętni?? Do tego jakiś inny syf powoduje zamykanie okien. Właściwie to tylko Notatnik mi się zamyka bez uprzedzenia i oczywiście bez zapisania danych. Boleśnie to odczułam, bo porządkowałam tony danych dla potrzeb wielce skomplikowanego pakietu ekonometrycznego G (ale to brzmi dumnie, ci co mieli przyjemność pewnie leżą już ze śmiechu) i chuj bombki strzelił. Nie mówiąc o pisanej wcześniej notce. Ehhh...

 

Na browarka idę. I on też ma imię na M. Przypadek?? Klątwa?? Ehhh...

nermal : :
Książę
16 grudnia 2004, 19:11
:))) nie taka o_t_e straszna jak Ją malują... ;) Pozdrawiam :)
16 grudnia 2004, 19:01
...wypraszam sobie... chociaz za te mandarynki Ci sie nalezy... ale jak mi je oddasz... albo za nie oddasz... no ostatecznie moge przyjac to samo co kolega za buty.. to pogadam z kim trzeba.. i moze cosik sniegu Ci tam skapnie:P...

Dodaj komentarz