lis 25 2004

let's get loud (81)


Komentarze: 5

Największy wydział na uczelni - najmniejszy parkiet w mieście. Do tego cała masa ludzi spoza wydziału. Nie wiem, czy kluby mają jakiś limit bezpieczeństwa, co do ilości osób, ale jeśli tak, to w środę przekroczyliśmy go kilkakrotnie. Ocieranie sie o innych non-stop było jedynym z zasadzie minusem. Resztę minusów pewnie przyćmił mi alkohol, dlatego wreszcie wybawiłam się świetnie. Planowany replay nie będzie potrzebny, choć bardziej hermetyczna impreza by się też przydała. Połowniki zaliczone. Te w liceum słusznie zbojkotowałam, na te słusznie poszłam.

Z ludźmi z mojej nowej grupy stosunki zacieśniają się coraz bardziej, głównie z męska częścią, hehe, ale to było do przewidzenia. Wiedziałam co robię zmieniając towarzystwo.

Mac od zawsze mi wmawiał, że jestem nimfomanką i mam flirtujący styl bycia, a ja niezmiennie zaprzeczałam. Chyba miał rację, bo ostatnio grupa facetów którzy są mi bliscy powiększa się, a dystans z każdym w niebezpiecznie szybkim tempie maleje. I kazdy tradycyjnie ma imię na M, oprócz Bojki, bo to na W, czyli odwrócone M w sumie. A konkretów nie ma...

PS
A nażelowanym kurduplowatym studentom prawa w białych skarpetkach do czarnych butów mówimy stanowcze NIE. Nawet jak świetnie tańczą...

nermal : :
friend
26 listopada 2004, 23:07
hehe niezla suka z ciebie...
26 listopada 2004, 08:00
...i Ty tez nimfomanka?... no nie wierze.. tyle wspolnego mamy ze soba;)... swój człowiek z Ciebie:)...
26 listopada 2004, 00:20
DonMario!!! Ty zyjesz!!! Nie wierze wlasnym oczom...
25 listopada 2004, 22:26
moze stylizuja sie na travolte ;)
25 listopada 2004, 21:32
ołł madafaka też mam imię na M,khm no i w sumie to zdarza mi sie nosić białe skarpetki.A wydawało mi sie ,że jestem trendi :).

Dodaj komentarz