Archiwum kwiecień 2005, strona 1


kwi 14 2005 ja mam 20 lat, ty masz 20 lat, przed nami...
Komentarze: 6

Po pierwsze już wcale nie 20, ale to nie jest ważne. Nie ma to jak zarobić-zaplanować-zapić. W sumie planowanie było krótkie, a cel z góry wiadomy. Nie mogę się doczekać picia na trawce, ale póki konkurs trwa (a trwa nadal z bliżej nieokreślonych przyczyn), pijemy tam gdzie zawsze, przez co poczyniłam parę niestosownych komentarzy na różnych blogach i pewnie od jutra będzie wielkie info "pani z tym IP nie wpuszczamy", ale co tam.

W ramach przemyśleń z innej beczki doszłam do wniosku, że marzy mi się na nowo zacząć uprawiać jakiś sport na poziomie chociażby pseudo poważnym. Nie mówię o tym, żeby mieć motywację do robienia czegoś, bo 4 razy w tygodniu tenis, basen, kosz, plus rower zawsze wtedy, gdy słońce zaświeci, to wynik i tak zdecydowanie powyżej przeciętnej, ale o to, żeby ktoś znowu powiedział: "Będzie ciężko, ciężej niż wam sie wydaje. I jeżeli myslicie, że w zeszłym roku na kadrze w Rewalu było ciężko, to jeszcze nie wiecie co słowo ciężko oznacza. I nie ma co się ogladac na kolegów. Pracujemy razem, ale każdy pracuje na swoje konto. Jesteśmy jednym zespołem, ale razem w praktyce oznacza, że i tak każdy z osobna. Z tą myślą macie się budzić i zasypiać. Te słowa przypomnicie sobie mając na szyi złoto. Złoto, którego nie wypracuje nikt za was. Wszystko zależy od was, od każdego z was..." 

nermal : :
kwi 13 2005 express yourself... (128)
Komentarze: 3

"Otwórz szybę i wykrzycz, co Ci na sercu leży. Podobno pomaga. Widziałem w jakimś filmie" TRZECI

Ja bym musiała długo jechać i krzyczeć... O tym jak niecierpię Grzesia Miecugowa z TVN24, o tym jakie koszmarne i nieposkładane były te wszystkie laurki dla Papieża puszczane we wszystkich stacjach (a przygotowywali je średnio na dwa tygodnie przed śmiercią, przynajmniej tak mówił Adam, co uczy jedną panią z niebieskiego ekranu włoskiego właśnie z tej okazji), o tym, że dziś zaspałam na egzanim, no i nie poszłam, o tym, że mnie okradli jak do kościoła jechałam, a dokładniej napad przy użyciu niebezpiecznego narzędzia, jak to ładnie zaklasyfikował miły pan z policji, o tym, że Biały Marsz milczenia w Łodzi to był niezły niewypał i ogólnie piknik dla 90% z tych 100 000 i z milczeniem i zadumą miał niewiele wspólnego. Wspominałam, że mam okres i że Kamila?? Ahhh...

Ale moje frustracje są tylko chwilowe. Było też parę chwil ważnych i pięknych. Msza po Białym Marszu, albo całkiem spontaniczne i kameralne spotkanie na Apel Jasnogórski i żeby lampki zapalić pod pomnikiem. No kameralne było do czasu, bo w końcu policja musiała ulice zamknąć. Pięknie było. I wtedy w niedzielę też, jak do kościoła przyszedł MK. Tak zwyczajnie na mszę, ale chyba nie do końca, bo to był jeden z niewielu razy w jego życiu kiedy w ogóle był w kosciele, ale jeden jedyny, gdy był tam, bo tego chciał a nie z rytualno-tradycyjnej koniecznści. Podbudowało mnie to bardzo. Szczególnie, że to był ten jeden jedyny raz kiedy poszłam do kościoła na zupełnie inną godzinę niż chodzę, że o tym, że poszłam do zupełnie innego kościoła nie wspomnę.

A właśnie dzięki MK do aktywności grupowych dołączyliśmy tenisa, który po piwie i basenie jest teraz naszym drugim nałogiem. W trambambulę moje notowania na liście strzelców sezonu rosną. Wizę dostałam, referat po angielsku wygłosiłam i na papierze jestem dumna posiadaczką pierwszego wpisu na lato. Do fryzjera się wybieram. W sumie to żadna nowość, bo wybieram sie od wakacji, ale może jak napiszę to uda mi sie wreszcie swego dopiąć i cel zrealizować.

nermal : :
kwi 01 2005 KULT'owa laska (127)
Komentarze: 7

Jak już wszystki media o tym donisoły, a przynajmniej kilka blogów, to może wypada coś dodać od siebie. Owszem byłam przez kilkadziesiąt godzin "dziewczyną bez zęba na przedzie". Nie będę wdawać się w szczegóły jak to się stało, bo by się mogło jeszcze okazać, że nie wszystko pamiętam i byłaby kicha. W każdym razie stan posiadania na dzień dzisiejszy to 32 zęby, w tym 31.5 własnych, 0.5 implanta. Zero wypełnień, zero ubytków.

Moje nowe odkrycie kulinarne: ryż Basmati (uwaga reklama: Uncle Ben's). Jeden z lepszych białych ryży jakie jadłam (a jadłam niewiele). Sam w sobie nie śmierdzi, ale za to cały smród na długo zostaje w kuchni. Gotować zatem u sąsiadów.

A tak w ogóle, to ta cała wiosna, czy poranek na basenie wprawił mnie w euforyczny nastrój. I dobrze. Zero ciśnień...

nermal : :